sobota, 13 czerwca 2015

Koniec

Z żalem informuje, że nie mam zamiaru kontynuować tego opowiadania. Widać zresztą po częstotliwości rozdziałów, że nie byłam w to zbytnio zaangażowana. Przeceniłam swoje możliwości, kontynuacji raczej nie będzie. Można rzec, że moja fascynacja Harrym Potterem całkowicie minęła. Przepraszam serdecznie tych którzy czekali na ciąg dalszy i się rozczarowali. 
Sandi 

piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 5 Spaprałam na samym początku cz.2

Rozdział 5  Spaprałam na samym początku cz.2


Harry POV

W momencie kiedy rzuciłem Cornela na ziemię zza rogu wypadła Ginny. Gdy zobaczyła co się stało nawet nie zwróciła uwagi na jej eks a podeszła do mnie i od niego odciągnęła po czym patrząc mi ciągle w oczy za pomocą zaklęcia zlikwidowała pojawiający się na mojej żuchwie ślad po uderzeniu. - W porządku?-  zapytała kładąc dłoń na moim policzku i głaszcząc mnie po nim. Machinalnie nie myśląc o tym co robię wtuliłem się w jej rękę.
- Choć -w chwili kiedy odzyskałem rozum szybko wciągnąłem ją do jednego z ukrytych przejść po czym znalazłem jakąś komnatę przypominającą oranżerie, było tam pełno różnokolorowych kwiatów wszelkiego rodzaju. Widać było, że nikt się tym miejscem nie zajmuję bo wszystko było takie dzikie i chaotyczne, lecz na tym polegał urok tego miejsca. Usiadłem na dużym kamieniu który znalazłem po chwilowych oględzinach i spojrzałem na rudowłosą. Widziałem jak niepewnie przekracza z nogi na nogi i bawi się palcami, to musi być jej tik nerwowy. Postanowiłem że nie będę jej niczego ułatwiać, niech teraz wytłumaczy jak mógł jej umknąć fakt, że ma chłopaka. Dziewczyna nadal milczała nie podnosząc na mnie wzroku.
Boi spojrzeć mi w oczy.
Pomyślałem z ironią i zacząłem wstawać i kierować do wyjścia. Wtedy Ginny jakby przebudziła się z transu i stanęła mi na drodze. Uniosła głowę by spojrzeć mi w oczy i zobaczyłem w nich determinację. Bardzo często widzę bardzo podobny błysk w oku u mojej matki.
Wiedziałem że jestem już stracony jeśli brązowooka jest choć trochę podobna do mojej rodzicielki z charakteru. Z Lily Potter nikt się nie kłóci, nic w ten sposób się nie zyska a tylko traci. Nauczyłem się tego na przykładzie Syriusza, mój tato jest na tyle inteligentny, że wie kiedy zbliża się do granicy i odpuszcza. Black jest na tyle głupi, że orientuje się gdy jest już za późno.
 Postanowiłem jej wysłuchać, ale ta o dziwo nic nie mówiła, a ja cały czas czekałem na jakieś wyjaśnienia. Nagle poczułem dotyk jej dłoni na swoim ramieniu, a po chwili jej druga dłoń dotknęła mojej twarzy. Przybliżyła się do mnie i pochyliła do siebie moją twarz.
- Przepraszam, nie wiem co sobie myślałam - powiedziała z głową opartą na mojej klatce piersiowej - chyba w ogóle o tym zapomniałam przy tobie. Przepraszam.
Ostatnie słowo już wyszeptała słabym głosem.
- Jak mogłaś zapomnieć o swoim chłopaku? - Moja złość zaczęła opadać na jej widok, takiej roztrzęsionej i niepewnej. Trzymała mnie mocno jakby się bała, że za chwilę jej się wyrwę. Natomiast ja już wiedziałem że jej wybaczę. Upewniłem się o tym gdy uniosła głowę i spojrzała mi w oczy. Widziałem, że była na skraju łez, zaczerwienione i lekko wilgotne oczy podpowiedziały mi, że lada moment może nie wytrzymać i wybuchnąć płaczem. Gdy się jej tak przyglądałem, Ginny jeszcze mocniej pochyliła moją głowę i mnie pocałowała. Nie był to żaden gwałtowny pocałunek, lecz pełen żalu. Czułem się jakby przepraszała mnie w ten sposób i no cóż tu powiedzieć, byłem stracony. Kompletnie zacząłem tracić głowę dla dziewczyny którą poznałem wczoraj. Chwyciłem ją w pasie i postawiłem na płaskim kamieniu gdzie chwilę temu siedziałem. Teraz Ginevra była ode mnie minimalnie wyższa. Poczułem jak zarzuca mi ręce na szyję i całuje jeszcze głębiej. Po chwili rozdzielamy się bo zaczęło brakować nam tchu.
- Tak bardzo przeszkadzam, po prostu już dość długo męczyłam się z Michaelem i tym całym naszym nieszczęsnym związkiem, że nawet nie pomyślałam jak ty mógłbyś się czuć po tym jak się spotkaliście. - Mówiła szybko jakby chciała to jak najszybciej z siebie wyrzucić. - Z początku wszystko było w porządku, później nie pojawiało się nic nowego. Po dwóch tygodniach czułam się już zmęczona, sama nawet nie wiem czemu nadal z nim byłam.
- Cicho już dobrze - przerwałem jej potok słów i pocałowałem szybko w usta.
Ginny chciała przedłużyć pocałunek ale się od niej odsunąłem.
- Musimy iść na śniadanie, zachowujmy się tak jakby do niczego nie doszło i tylko mnie oprowadzałaś dobrze? - Spojrzała na mnie zdezorientowana. Złapałem jej twarz w dłonie i oparłem swoje czoło na jej czole. -  Nie chcę by ktoś źle o tobie mówił, a tak na pewno będzie jeśli dzień po naszym poznaniu już będziemy niczym para. Postarajmy się poznać, a jeśli już tak bardzo za mną zatęsknisz, że nie wytrzymasz to spotkajmy się gdzieś, gdzie nikt nas nie znajdzie.
W odpowiedzi ta tylko uderzyła mnie w ramię i chciała się odsunąć, a zapomniała że stoi na kamieniu więc złapałem ją w ostatniej chwili.
- Widzisz to jednak ty się nie możesz ode mnie odczepić - żartuje Ginevra z pozycji w jakiej się znaleźliśmy. Stałem w dużym rozkroku z nogami dziewczyny między moimi, obie ręce miałem owinięte ciasno wokół jej ciała i głowę tuż przy jej dekolcie.
- No z takim widokiem to mogę się z tobą zgodzić - powiedziałem po czym postawiłem rudowłosą na trawie a ta zaraz potem jak złapała równowagę zdzieliła mnie ręką w potylicę i zasłoniła dekolt włosami. - Ej no psujesz całą zabawę.
- Nie ma tak łatwo Potter - powiedziała po czym ruszyła do drzwi prowadzących na korytarz nadmiernie kręcąc biodrami. Uśmiechnąłem się tylko i ruszyłem za nią. Jako że śniadanie trwa już od jakiegoś czasu nikogo nie spotykamy po drodze i bez żadnych nowych atrakcji wchodzimy do Wielkiej Sali. Na szczęście każdy jest zajęty posiłkiem więc nikt nie zwraca na nas uwagi. Przez moment tylko wydawało mi się że McGonagall wymienia porozumiewawcze uśmiechy z dyrektorem i pozostałymi opiekunami.


To krótki tekst który napisałam właśnie przed chwilą by dać wam ostateczne potwierdzenie że nie opuszczę tego opowiadania, dla tych co nadal u mnie są. Już jutro postaram się wsiąść za pisanie rozdziału i mam nadzieję że będą mi one wychodzić w miarę długie. 

Informacja

No Hej wam wszystkim!
Przed chwilą rzuciła mi się w oczy informacja na moim mailu o nowym komentarzu i postanowiłam na niego odpowiedzieć. Cóż jak wiedzą osoby z mojego otoczenia jestem przeogromnym leniem, mam tysiące pomysłów ale zawsze jak chce przelać je na papier lub od razu zacząć pisać nową notkę to najzwyczajniej mi się nie chce. Kilka miesięcy temu po bardzo długiej nieobecności na moim blogu o zmierzchu dodałam epilog bo chciałam już to skończyć, ale nie bójcie się nie zrobię tak z Potterem. Nadal jestem jego fanką. Od kiedy założyłam tego bloga dużo rzeczy się pozmieniało nie jestem już w gimnazjum a w technikum i to już w drugiej klasie, a zaczęłam pisać bo męczyła mnie moja poprzednia polonistka. Cóż nie wiem czy to coś dało bo nadal robię błędy takie że sama się z nich często śmieje :D. Nie traktujcie tego jako wymówki bo takowej nie mam. Przerwałam pisanie bo nie miałam czasu wybiłam się z mojego i tak nieregularnego rytmu i już nie mogłam się zebrać by ponownie zacząć. Przyznaje się że to wstyd bo obecnie kończą mi się już ferie a ja nawet przez te dwa tygodnie nawet nie spojrzałam co się dzieje z moimi opowiadaniami i postaram się zmienić swoją postawę. Sama czasem wściekam się gdy czytam jakieś opowiadanie i autorka przestaje wstawiać posty i sama nie rozumiem czemu tak robię. Mogę jedynie poinformować, że postaram się to zmienić, ale od razu uprzedzam że to nie jest obietnica. Po prostu boję się je składać bo jeszcze je złamię i nie chcę nikomu robić nadziei. Nie mam żadnych rozdziałów pisanych z wyprzedzeniem bo już je wstawiłam a ostatni niedokończony to dałam nawet tylko połówkę. Sama nawet pozapominałam już o szczegółach i będę musiała przeczytać wszystko by niczego nie poplątać.
No to skoro już jestem przy tym kompie to od razu wezmę się za dokończenie ostatniego rozdziału i dziękuje wszystkim wytrwałym czytelnikom.
Sandi